Choć niektórzy miłośnicy aktywności fizycznych, uprawianych na zewnątrz życzyliby sobie, żeby odpowiedź na to pytanie nie brzmiała twierdząco, pewien brytyjski lekarz udowodnił, że noszenie maseczki podczas biegania zabiera nam komfort, ale nie tlen.
Powiedzmy sobie szczerze – noszenie maseczek nie jest przyjemne, a bieganie w nich czy jeżdżenie na rowerze wydaje się wręcz niemożliwe. Trudniejsze oddychanie (a przynajmniej takie mamy odczucia), wilgotny materiał na twarzy… cóż, trudno się dziwić, że niektórzy na czas pandemii zdecydowali się porzucić aktywność na wolnym powietrzu.
Kwestia naszego komfortu to jedno, ale czy naprawdę jest tak, że ruch w maseczce stwarza zagrożenie dla naszego zdrowia? Nic z tych rzeczy. W niebezpieczeństwie znajduje się jedynie koronawirus, który ma wówczas utrudnioną drogę do rozprzestrzeniania się. A to, że jogging czy jazda na rowerze z maską na twarzy nie powoduje, że dostarczamy do organizmu mniej tlenu, sprawdził na własnej skórze pewien brytyjski lekarz.
Tom Lawton, bo to o nim mowa, postanowił przebiec w maseczce dystans 35 kilometrów, jednocześnie sprawdzając podczas tego wysiłku poziom tlenu w organizmie za pomocą pulsoksymetru. Jak dokładnie przebiegało to badanie? Naukowiec co 30 minut sprawdzał odczyty. Do jakich wniosków doszedł? Lekarz zobaczył, że każdy wynik przez cały czas wskazywał normalny poziom tlenu.
Przeczytaj też: 10 TYSIĘCY KROKÓW TO ZA MAŁO? ZRÓB DWA RAZY TYLE, A PODZIĘKUJE CI SERCE
Zdjęcie główne: Abbie Parr/ Getty Images Sport/ Getty Images